- Halo? - odebrała śmiejąc się jeszcze z żartu, który przed chwilą opowiedział jej Łukasz. - Słucham? - nagle spoważniała. - Ale jak to? Kiedy? O mój Boże... - powiedziała i rozłączyła się.
- Gosia, co się stało? Kto to dzwonił? - zapytał chłopak. Widząc jaka dziewczyna zrobiła się blada i jak uginają się pod nią nogi, złapał ją w ostatniej chwili przed upadkiem. - Gosia?! - zapytał ponownie już lekko przestraszony. Usadził ją na najbliższej ławce, a sam kucnął obok niej. - Co się dzieje?
- A... A.... - nie mogła wydobyć z siebie słowa. - Adam nie żyje - powiedziała i ukryła twarz w dłoniach.
- Co?! - zapytał i sam usiadł na ławce obok swojej dziewczyny. Spróbował ją objąć, ale ona tylko strąciła jego dłoń ze swojego ramienia.
- Wybacz mi, chcę być teraz sama - powiedziała, wstała z ławki i szybkim krokiem odeszła od Łukasza.
- Poczekaj! - krzyknął do niej, ale dziewczyna nawet się nie odwróciła. Przyspieszyła tylko kroku i chwilę później znikła za najbliższym zakrętem.
Po jakimś czasie Gosia dotarła do domu. Kiedy weszła do środka, była zdziwiona zupełną ciszą. Przecież w jej domu zawsze coś było włączone - jak nie telewizor to radio albo komputer. Dziewczyna powiesiła kurtkę w szafie w korytarzu i zmierzała w stronę swojego pokoju. Wtedy nagle z łazienki wyszła jej mama. Podeszła szybko do córki i mocno ją przytuliła.
- Gosiu, tak mi przykro - mówiła. - Ale wiesz dobrze, że musimy pojechać jak najszybciej do Krakowa... Więc lepiej zacznij pakować już swoje rzeczy.
Córka uwolniła się z uścisku i poszła do swojego pokoju. Zamknęła drzwi, oparła się o nie, a potem usiadła na ziemi. Teraz mogła sobie w spokoju popłakać. Dlaczego to wszystko musiało się tak potoczyć? Dlaczego akurat Adam?
Dziewczyna podniosła się z podłogi i powoli zaczęła się pakować co chwilę ocierając łzy spływające jej po policzkach. Kiedy była już gotowa chciała wyciągnąć swoją ciężką torbę na korytarz. Jednak stało się to, co wtedy, kiedy próbowała wytargać swoją walizkę w czasie wakacji szykując się na wyjazd do swego przyjaciela. Dziewczyna potrąciła jedną z komód i stojące na niej zdjęcie w ramce spadło na podłogę. Jednak tym razem szkło ochraniające zdjęcie pękło. Gosia spojrzała na nie zrozpaczona. Podniosła je szybko i postawiła na miejscu. Potem jakby nigdy nic wyszła ze swojego pokoju i nie wróciła do niego dopóki nie przyszła pora na sen.
Jednak pomimo późnej godziny dziewczyna nie mogła zasnąć. Ciągle przewracała się z boku na bok i rozmyślała o Adamie. Nastolatka zasnęła dopiero nad ranem i obudziła się kilka godzin później. Mimo tego, że spała bardzo krótko, to prawie wcale nie czuła zmęczenia. Dziewczyna szybko wyszła z łóżka i zaczęła się ubierać. Niedługo potem była już gotowa do wyjścia.
- Już? - zapytała mama, kiedy zauważyła córkę wychodzącą ze swojego pokoju.
- Tak - odparła niemal bezgłośnie.
Chwilę później matka i córka siedziały już obok siebie w samochodzie i zmierzały w kierunku Krakowa. Przez całą długą drogę zamieniły ze sobą jedynie kilka słów. Gosia nie chciała mówić tego na głos, ale była ciekawa przyczyny śmierci swego przyjaciela. Może to przez leki? Nie, Adam nie mógłby popełnić samobójstwa... Albo narkotyki? Ale przecież obiecał, że z tym zerwie. Jednak Gosi nie udało się rozgryźć tej zagadki.
Kilka godzin później Gosia i jej mama przebywały już u cioci nastolatki, u której była w wakacje. Pani Kinga rozmawiała już od dłuższego czasu przez telefon w pokoju obok. A osoba z którą rozmawiała, była mama Adama. Gosia poddenerwowana czekała na wyniki tej rozmowy. Po chwili do pokoju weszła jej mama.
- Adam został pobity - powiedziała uprzedzając nawet pytanie córki. - Lekarze próbowali go ratować... Zmarł w szpitalu - dodała i wyszła z pomieszczenia.
Następnego dnia miał się odbyć pogrzeb jej przyjaciela. Gosia wstała bardzo wcześnie. Była to dla niej kolejna prawie zupełnie nieprzespana noc. Dziewczyna założyła na siebie czarne ubrania i czekała na swoją mamę. Niedługo później obie siedziały już w samochodzie i jechały we wskazane przez mamę Adama miejsce.
Wieczorem Gosia leżała już w łóżku w pokoju, który przydzieliła jej ciocia. Dziewczyna chciała zapomnieć o przeżyciach z tego dnia, ale nie mogła. Nastolatka usiadła na łóżku i zapaliła lampkę nocną. W pokoju od razu zrobiło się o wiele przytulniej. Później Gosia wzięła do ręki listy, które również znajdowały się nieopodal. Spojrzała na nie. Otworzyć je czy nie?...
- To są listy, które pisał Adam... - powiedziała zapłakana mama Adama kiedy tylko ujrzała Gosię. - Pisał je do ciebie, ale... najwyraźniej nigdy nie miał zamiaru ich wysłać.
Dziewczyna odłożyła listy z powrotem na miejsce. Teraz jeszcze nie była gotowa by przeczytać, co Adam miał jej do powiedzenia, ale czego nie chciał wyjawić.
Nadszedł kolejny dzień. Gosia i jej mama miały wyjechać dopiero wieczorem, więc nastolatka postanowiła przejść się trochę po znajomych jej rejonach Krakowa. Nie wiedząc dlaczego nogi same zaniosły ją do parku, w którym niegdyś kłóciła się z Adamem. Dziewczyna usiadła na chwilę na ławce i już miała wracać, kiedy ujrzała grupkę chłopaków. Gosia przyjrzała się im dokładniej. To byli ci ''koledzy'' Adama! Wstała z ławki i szybkim krokiem podeszła do tych chłopaków.
- Co wyście robili Adamowi! - krzyknęła popychając przy tym ich lidera. - Jak mogłeś!
- Gosia, spokojnie! - powiedział kiedy w końcu poznał dziewczynę. - Spokojnie - dodał ciszej, złapał ją za ręce i przytrzymał.
- Puść mnie - powiedziała przez zaciśnięte zęby i spojrzała na niego groźnie.
- Uspokój się - powtórzył. - To nie byłem ja. Tego nie zrobił nikt z nas.
- Jak to? - zapytała dosyć zaskoczona. Do tej pory była pewna, że to musieli być ci okropnie znajomi, a w szczególności ten Kamil.
- Co prawda chciał odejść od nas i wcale nam się to nie podobało, ale... my nie moglibyśmy go pobić - powiedział i spojrzał na nią. Wtedy lekko rozluźnił uścisk i korzystając z okazji dziewczyna wyrwała mu się i zaczęła biec tam skąd przyszła.
- Gosia, co się stało? Kto to dzwonił? - zapytał chłopak. Widząc jaka dziewczyna zrobiła się blada i jak uginają się pod nią nogi, złapał ją w ostatniej chwili przed upadkiem. - Gosia?! - zapytał ponownie już lekko przestraszony. Usadził ją na najbliższej ławce, a sam kucnął obok niej. - Co się dzieje?
- A... A.... - nie mogła wydobyć z siebie słowa. - Adam nie żyje - powiedziała i ukryła twarz w dłoniach.
- Co?! - zapytał i sam usiadł na ławce obok swojej dziewczyny. Spróbował ją objąć, ale ona tylko strąciła jego dłoń ze swojego ramienia.
- Wybacz mi, chcę być teraz sama - powiedziała, wstała z ławki i szybkim krokiem odeszła od Łukasza.
- Poczekaj! - krzyknął do niej, ale dziewczyna nawet się nie odwróciła. Przyspieszyła tylko kroku i chwilę później znikła za najbliższym zakrętem.
Po jakimś czasie Gosia dotarła do domu. Kiedy weszła do środka, była zdziwiona zupełną ciszą. Przecież w jej domu zawsze coś było włączone - jak nie telewizor to radio albo komputer. Dziewczyna powiesiła kurtkę w szafie w korytarzu i zmierzała w stronę swojego pokoju. Wtedy nagle z łazienki wyszła jej mama. Podeszła szybko do córki i mocno ją przytuliła.
- Gosiu, tak mi przykro - mówiła. - Ale wiesz dobrze, że musimy pojechać jak najszybciej do Krakowa... Więc lepiej zacznij pakować już swoje rzeczy.
Córka uwolniła się z uścisku i poszła do swojego pokoju. Zamknęła drzwi, oparła się o nie, a potem usiadła na ziemi. Teraz mogła sobie w spokoju popłakać. Dlaczego to wszystko musiało się tak potoczyć? Dlaczego akurat Adam?
Dziewczyna podniosła się z podłogi i powoli zaczęła się pakować co chwilę ocierając łzy spływające jej po policzkach. Kiedy była już gotowa chciała wyciągnąć swoją ciężką torbę na korytarz. Jednak stało się to, co wtedy, kiedy próbowała wytargać swoją walizkę w czasie wakacji szykując się na wyjazd do swego przyjaciela. Dziewczyna potrąciła jedną z komód i stojące na niej zdjęcie w ramce spadło na podłogę. Jednak tym razem szkło ochraniające zdjęcie pękło. Gosia spojrzała na nie zrozpaczona. Podniosła je szybko i postawiła na miejscu. Potem jakby nigdy nic wyszła ze swojego pokoju i nie wróciła do niego dopóki nie przyszła pora na sen.
Jednak pomimo późnej godziny dziewczyna nie mogła zasnąć. Ciągle przewracała się z boku na bok i rozmyślała o Adamie. Nastolatka zasnęła dopiero nad ranem i obudziła się kilka godzin później. Mimo tego, że spała bardzo krótko, to prawie wcale nie czuła zmęczenia. Dziewczyna szybko wyszła z łóżka i zaczęła się ubierać. Niedługo potem była już gotowa do wyjścia.
- Już? - zapytała mama, kiedy zauważyła córkę wychodzącą ze swojego pokoju.
- Tak - odparła niemal bezgłośnie.
Chwilę później matka i córka siedziały już obok siebie w samochodzie i zmierzały w kierunku Krakowa. Przez całą długą drogę zamieniły ze sobą jedynie kilka słów. Gosia nie chciała mówić tego na głos, ale była ciekawa przyczyny śmierci swego przyjaciela. Może to przez leki? Nie, Adam nie mógłby popełnić samobójstwa... Albo narkotyki? Ale przecież obiecał, że z tym zerwie. Jednak Gosi nie udało się rozgryźć tej zagadki.
Kilka godzin później Gosia i jej mama przebywały już u cioci nastolatki, u której była w wakacje. Pani Kinga rozmawiała już od dłuższego czasu przez telefon w pokoju obok. A osoba z którą rozmawiała, była mama Adama. Gosia poddenerwowana czekała na wyniki tej rozmowy. Po chwili do pokoju weszła jej mama.
- Adam został pobity - powiedziała uprzedzając nawet pytanie córki. - Lekarze próbowali go ratować... Zmarł w szpitalu - dodała i wyszła z pomieszczenia.
Następnego dnia miał się odbyć pogrzeb jej przyjaciela. Gosia wstała bardzo wcześnie. Była to dla niej kolejna prawie zupełnie nieprzespana noc. Dziewczyna założyła na siebie czarne ubrania i czekała na swoją mamę. Niedługo później obie siedziały już w samochodzie i jechały we wskazane przez mamę Adama miejsce.
Wieczorem Gosia leżała już w łóżku w pokoju, który przydzieliła jej ciocia. Dziewczyna chciała zapomnieć o przeżyciach z tego dnia, ale nie mogła. Nastolatka usiadła na łóżku i zapaliła lampkę nocną. W pokoju od razu zrobiło się o wiele przytulniej. Później Gosia wzięła do ręki listy, które również znajdowały się nieopodal. Spojrzała na nie. Otworzyć je czy nie?...
- To są listy, które pisał Adam... - powiedziała zapłakana mama Adama kiedy tylko ujrzała Gosię. - Pisał je do ciebie, ale... najwyraźniej nigdy nie miał zamiaru ich wysłać.
Dziewczyna odłożyła listy z powrotem na miejsce. Teraz jeszcze nie była gotowa by przeczytać, co Adam miał jej do powiedzenia, ale czego nie chciał wyjawić.
Nadszedł kolejny dzień. Gosia i jej mama miały wyjechać dopiero wieczorem, więc nastolatka postanowiła przejść się trochę po znajomych jej rejonach Krakowa. Nie wiedząc dlaczego nogi same zaniosły ją do parku, w którym niegdyś kłóciła się z Adamem. Dziewczyna usiadła na chwilę na ławce i już miała wracać, kiedy ujrzała grupkę chłopaków. Gosia przyjrzała się im dokładniej. To byli ci ''koledzy'' Adama! Wstała z ławki i szybkim krokiem podeszła do tych chłopaków.
- Co wyście robili Adamowi! - krzyknęła popychając przy tym ich lidera. - Jak mogłeś!
- Gosia, spokojnie! - powiedział kiedy w końcu poznał dziewczynę. - Spokojnie - dodał ciszej, złapał ją za ręce i przytrzymał.
- Puść mnie - powiedziała przez zaciśnięte zęby i spojrzała na niego groźnie.
- Uspokój się - powtórzył. - To nie byłem ja. Tego nie zrobił nikt z nas.
- Jak to? - zapytała dosyć zaskoczona. Do tej pory była pewna, że to musieli być ci okropnie znajomi, a w szczególności ten Kamil.
- Co prawda chciał odejść od nas i wcale nam się to nie podobało, ale... my nie moglibyśmy go pobić - powiedział i spojrzał na nią. Wtedy lekko rozluźnił uścisk i korzystając z okazji dziewczyna wyrwała mu się i zaczęła biec tam skąd przyszła.
***
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale... Ostatnie dni szkoły, walka o oceny i jeszcze konkursy, do których musiałam się uczyć. Chyba mnie rozumiecie, prawda? ^^
Ostatnio jakoś nie idzie mi to prowadzenie blogów... Chwilami mam ochotę zawieszenia wszystkiego albo nawet usunięcia... Mam nadzieję, że te uczucie szybko minie!