sobota, 10 listopada 2012

Rozdział 22.

   Oczywiście czas podróży Gosi trochę się wydłużył. Dziewczyna nie znosiła jeździć pociągiem, a w szczególności w tak gorące dni, jak ten. Przez całą drogę słuchała muzyki, wpatrywała się w okno i myślała o Adamie. A może wcale nie jest aż tak źle? Może jego mama przesadzała? Nastolatka miała taką nadzieję.
   W końcu pociąg zawitał do Krakowa. Po pewnym czasie dziewczynie udało się wyjść z niego wraz z ciężką walizką. Gosia rozglądała się na wszystkie strony szukając swojej cioci. Po jakimś czasie dostrzegła ją. Była to kobieta średniego wzrostu. Jej czarne włosy były krótko ostrzyżone. Miała duże brązowe oczy. Ubrana była w jasną spódnicę, białą bluzkę i japonki. Wyglądało to dosyć śmiesznie. Kiedy tylko ciocia zauważyła Gosię, uśmiechnęła się pogodnie i podeszła do niej. Obie przywitały się ze sobą i poszły w stronę samochodu. Dziewczyna postanowiła zostawić walizkę u cioci, odświeżyć się trochę i pojechać do Adama.
   Dwie godziny później Gosia jechała już do przyjaciela. Jednak przed spotkaniem z chłopakiem wolała się spotkać z jego mamą. Ciocia zaparkowała przed blokiem, w którym mieszkał przyjaciel nastolatki. Powiedziała jej, że dziewczyna ma zadzwonić, kiedy tylko będzie chciała wracać. Lekko poddenerwowana Gosia wysiadła z samochodu i skierowała się do mieszkania Adama.
   Dziewczyna zadzwoniła dzwonkiem. Nie musiała długo czekać, aby ktoś otworzył jej drzwi. Otworzyła jej mama Adama.
- Witaj Gosiu. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że w końcu przyjechałaś! Proszę, wejdź do środka - powiedziała kobieta robiąc gest ręką, który zachęcał dziewczynę do wejścia.
   Gosia przeszła przez próg i rozejrzała się po pomieszczeniu. Wiele się tutaj chyba nie zmieniło od jej ostatniego pobytu - ściany miały jedynie inny kolor. Zdjęła buty i poszła za mamą przyjaciela do salonu. Usiadła na kanapie, a pani Martyna poszła po swój telefon.
- Poczekaj chwilkę, zadzwonię do niego. Pewnie niedługo się tu zjawi i pójdziecie gdzieś razem.
- Dobrze - tylko na taką odpowiedź mogła zdobyć się w tej chwili Gosia.
- Halo? - dziewczyna usłyszała głos kobiety dobiegający z korytarza. - Adam, jesteś teraz może gdzieś niedaleko? To dobrze. W takim razie przyjdź na chwilę do domu. Tak, to jest coś ważnego. Ale mnie zupełnie nie obchodzi to, że tobie się czegoś nie chce! Masz tu być za 15 minut i ani sekundy dłużej! Zrozumiano? To dobrze. Mam tu dla ciebie małą niespodziankę... - powiedziała, a później się rozłączyła. - Przepraszam cię, z Adamem czasami ciężko jest się dogadać... - zwróciła się do Gosi.
   Czas bardzo szybko zleciał im na rozmowie. Jednak Adam zamiast pojawić się 15 minut później, przyszedł ze pół godziny. Kiedy tylko wszedł do mieszkania, jego mama praktycznie wybiegła na korytarz. Chciała zobaczyć jego minę, kiedy ujrzy swoją przyjaciółkę.
- Co to za bardzo ważna sprawa? Nie mam czasu na jakieś bzdety, znajomi czekają na mnie na dole.
- Moim zdaniem, to nie są jakieś tam bzdety - powiedziała robiąc oburzoną minę. - Mógłbyś być trochę milszy w stosunku do mnie - dodała.
- Dobra, dobra... Więc o co chodzi? - zapytał zniecierpliwiony.
- Ktoś przyjechał cię odwiedzić.
   W tym momencie z salonu wyszła Gosia. Chłopak zrobił zaskoczoną minę. Burknął coś tylko o tym, że zabiera ją z sobą, wziął dziewczynę za rękę i wyszedł z nią z mieszkania.
- Co ty tutaj robisz?! - zapytał zły.
- Przyjechałam cię odwiedzić. Długo się nie odzywałeś... Musimy porozmawiać.
- Teraz? - powiedział. Dopiero w tej chwili dokładnie jej się przyjrzał.Dziewczyna była ubrana w kolorowe szorty, szarą koszulkę z nadrukiem i trampki. Chłopak nie mógł oderwać wzorku od jej długich i chudych nóg.
- A co, w czymś ci przeszkadzam? - zapytała. - Adam, co się z nami stało? Kiedyś zawsze mieliśmy dla siebie czas. A teraz? No właśnie, co teraz? Czuję, jakbyśmy byli dla siebie zupełnie obcymi osobami...
- Przestań tak mówić. Po prostu teraz na dole czekają na mnie znajomi, porozmawiamy, kiedy będzie trochę więcej czasu. Tylko jest jeden problem...
- Jaki?
- Nie mogę cię im przedstawić jako mojej przyjaciółki. Oni mnie wyśmieją!
- Czyli wstydzisz się mnie? - zachciało jej się płakać. - Nie martw się, nie będę robić ci wstydu. W ogóle po co ja tu przyjeżdżałam? Przecież powinnam się domyślić, że twoje życie wygląda teraz zupełnie inaczej - powiedziała to, kładąc nacisk na ostatnie słowo. Odwróciła się od niego i zaczęła schodzić po schodach, kiedy on złapał ją za rękę i zatrzymał.
- Nigdzie nie pójdziesz! Masz zostać tu, ze mną - dziewczyna nie odpowiedziała. - Mam pomysł. Udawaj moją dziewczynę!
- Co? - zapytała zszokowana.
- Nawet nie wiesz, jacy potrafią być moi znajomi. Jeżeli będziesz udawała moją dziewczynę, nic złego ci się nie stanie. Obiecuję, że będę cały czas cię chronił.
   Gosia nie wiedziała, co ma odpowiedzieć. W końcu przyjechała tu, żeby mu pomóc. Więc jeżeli takie małe kłamstwo może mu pomóc, to dlaczego miałaby tego nie zrobić? W końcu to będzie tylko takie udawanie, a Łukasz wcale nie musi się o niczym dowiedzieć...
- Sama nie wiem... - odparła. Chciała, aby Adam zapytał ją jeszcze raz. Dziewczyna była ciekawa, czy nadal zależy mu na niej tak jak dawniej.
- Proszę cię... - powiedział. Teraz Gosia miała pewność.
- Dobrze.
- Dziękuję! - odparł i przytulił ją. - A teraz chodźmy - powiedział i pierwszy zaczął schodzić po schodach.
   Adam wyszedł z bloku i przytrzymał drzwi, aby Gosia mogła wyjść. Na murku nieopodal parku, który znajdował się koło domu chłopaka, siedziała grupka chłopaków. Wyglądali na nieco starszych, oprócz jednego z nich. Tylko tego chłopaka kojarzyła dziewczyna. Był to znajomy Adama, o którym tak wiele wcześniej słyszała. Oboje szybkim krokiem podeszli do ludzi na murku. Jeden z nich powiedział:
- Czego znowu chciała twoja matka? - zapytał z pogardą. W ręce trzymał papierosa, którym chwilę później się zaciągnął.
- Nic. Chciała mi tylko powiedzieć, że ktoś do mnie przyjechał.
- A to niby kto? - zapytał ponownie.
   Adam spojrzał na Gosię. Widział, że czuła się nieswojo. Złapał ją za rękę i odpowiedział:
- To jest moja dziewczyna. Nazywa się Gosia.
- Nic nam o niej wcześniej nie mówiłeś - wciął się inny chłopak. Miał czarne włosy i przenikliwe spojrzenie.
- Naprawdę? No cóż, jakoś tak wyszło... Więc gdzie teraz idziemy? - zapytał Adam.
- Mieliśmy iść do tego parku... W umówionym miejscu czeka na nas kilka dziewczyn, pamiętasz które, prawda? - zaśmiał się chłopak z papierosem. Powiedział to takim tonem, jakby chciał dać Gosi coś do zrozumienia. - A tak właściwie, to czy ona idzie z nami? - wskazał na nastolatkę palcem.
- Tak. A czy masz coś przeciwko? - powiedział już trochę wkurzony Adam.
- Nie wcale... Chodźmy już. Niech dziewczyny na nas nie czekają - powiedział. Wstał z murku i zaczął iść przodem. Za nim poszła reszta chłopaków, a Gosia i Adam szli na końcu. Dziewczyna czuła, że wcale nie chce z nimi iść.
-Nie mam zamiaru z nimi iść - szepnęła przyjacielowi do ucha. - Wolę z tobą porozmawiać.
- Okej. Sądzę, że na początku wcale nie zauważą, że nas nie ma. Chodźmy tędy - powiedział. Pociągnął dziewczynę za rękę i oboje skręcili w inną alejkę. Usiedli na jednej z ławek. Gosia zaczęła:
- Jak ty możesz z kimś takim się spotykać? Oni są okropni.
- Może to tobie tak się wydaje, bo mi nie.
- Nie? To może powiesz mi, że też jak oni pijesz i palisz? Widziałam, jak jeden z nich chował do plecaka wódkę...
- Przestań być jak moja matka. Może piję, może palę. Nic ci do tego - powiedział. Słychać było, że jest zły.
- Skoro jestem teraz twoją 'niby' dziewczyną, powinno mnie to interesować - odparła. - Nic ci nie mówiłam, ale... W ferie zimowe jak wyszedłeś ode mnie, to zostawiłeś coś u mnie na łóżku. Wiem, że to były narkotyki. Adam, czy ty bierzesz? - zapytała i spojrzała na niego.
- A jak myślisz? - dziewczyna nie odpowiadała. - Tak biorę. I co z tego?
- To z tego, że powinieneś przestać. Martwię się o ciebie! - powiedziała i delikatnie dotknęła jego ręki. Chłopak jednak szybko ją cofnął.
- Ciesz się, że jesteś teraz moją dziewczyną, bo inaczej zostawiłbym cię tutaj samą. Chodź, odprowadzę cię. Ktoś po ciebie przyjeżdża, czy może idziesz na przystanek? - wstał z ławki i zaczął iść.
- Mam czekać pod twoim blokiem - odparła. Również wstała z ławki i musiała biec, żeby go dogonić. Szybko wyjęła z kieszeni telefon i napisała sms-a do cioci. Przez całą drogę powrotną chłopak nie odzywał się do niej. Kiedy w końcu usiedli na murku, Gosia próbowała nawiązać z nim jakąś rozmowę, ale chłopak albo odpowiadał krótko, albo wcale się nie odzywał. Później, kiedy siedzieli obok siebie w niezręcznej ciszy, podjechała ciocia Gosi. Chłopak nawet nie pożegnał się z dziewczyną, tylko wstał z murku i poszedł do domu. Nastolatka zeszła z murku i poszła do samochodu. Podczas drogi powrotnej ciocia zagadywała ją o różne sprawy, ale dziewczyna nie miała ochoty odpowiadać na jej pytania. Była na siebie zła, że nie przeprowadziła tej rozmowy jakoś inaczej... Może następnym razem uda im się porozmawiać.


***
Hej! przepraszam, że ostatnio tak rzadko cokolwiek dodaję... To wszystko przez tą szkołę! Teraz tak tęsknię za wakacjami... Wtedy dodawałabym rozdziały znacznie częściej... Dobra, pomijając tą sprawę, przepraszam Was za beznadziejny rozdział! Starałam się, ale i tak pewnie mi nie wyszedł. -,-
Ostatnio mam jakąś taką wenę... Tylko do opowiadań, których jeszcze nie rozpoczęłam i nie wiem, czy w ogóle rozpocznę. xd Jedno z nich jest o SHINee, jedno o B.A.P. oraz takie, można powiedzieć 'bezzespołowe' ( ach, te moja słowotwórstwo, xd ). Jeżeli będę je publikować, to na blogu 'stars can't sine without darkness' <kilk> . Teraz piszę wciąż o FT Island, ale rozdziały wychodzą równie rzadko jak tu... No cóż, może kiedyś uda mi się napisać o innych zespołach. ^^
P.S. Anty fanów Azjatów przepraszam za tego typu notki pod rozdziałami. Jeżeli komuś to przeszkadza, to po prostu nie czytajcie tych moich dopisków.
^^