Minął kwiecień, minął maj i nadszedł czerwiec. Ola napisała maturę, która poszła jej ( według dziewczyny ) bardzo dobrze. Siostra Gosi po wakacjach chciała pójść na studia i zostać dentystką. Od dziecka o tym marzyła... Mama była zadowolona, bo przecież uzdolnienie dentyści dobrze zarabiają. O to zawsze dbała mama Gosi i Oli. Aby jej córki dobrze się uczyły, poszły na studia, a potem dostały dobrze płatną pracę. Starała się, aby dziewczyny nie miały takich problemów jak ona w młodości.
Mama dziewczyn, Kinga, miała kiedyś podobne plany, jakie ma teraz Ola. Miała ukończyć liceum i pójść na studia, a potem znaleźć pracę, dobrze zarabiać i już o nic się nie martwić. Szkołę udało jej się skończyć, ale na studia nie poszła od razu po wakacjach. Zaszła w ciążę ze swoim chłopakiem Markiem. Pani Kinga była zrozpaczona. Myślała nawet o usunięciu dziecka lub urodzeniu go i oddaniu do domu dziecka albo rodziny zastępczej. Na szczęście jej mamie, pani Stefanii ( babci obu dziewczynek ) udało się przekonać córkę do zmiany decyzji. Pani Kinga urodziła, jak się później okazało śliczną dziewczynkę, której młodzi rodzice dali na imię Ola. Jednak nastoletnia matka nie chciała rezygnować ze swoich marzeń. Małą Olą opiekowała się przez cały czas babcia, a Kinga poszła na studia. Razem z Markiem postanowili, że dalej będą razem i kiedyś stworzą dom dla swojej córeczki. Byli ze sobą przez kolejnych kilka lat. Pani Kinga dowiedziała się, że ponownie zaszła w ciążę. Jednak kiedy chciała przekazać ( tym razem ) wesołą nowinę Markowi, ten powiedział, że odchodzi, bo poznał kogoś innego. Kinga była załamana i nie powiedziała mu, że chłopak ponownie zostanie ojcem. On odszedł, a ona została sama. Nie kontaktował się z nimi aż do pewnego czerwcowego dnia...
Gosia spacerowała sobie z Łukaszem po osiedlu. W jej życiu wiele nie zmieniło się od kwietnia - dalej chodziła na tańce, dobrze się uczyła i spotykała się z chłopakiem. Jedynie Aneta ciągle uprzykrzała jej życie. Dziewczyna rozpuszczała plotki na temat Gosi. Anie jedna nie miała w sobie choć ziarnka prawdy. Mówiła, że Gosia płaci Łukaszowi za to, żeby z nią chodził, bo z taką ofiarą losu nikt nie chciałby być. Opowiadała, że dziewczyna przespała się z Łukaszem, bo inaczej nawet by na nią nie spojrzał, itd. Gosi czasami ciężko było słuchać tych kłamstw, ale znajomi podtrzymywali ją na duchu. Oni wiedzieli, jak było naprawdę i to oni zawsze poprawiali jej humor.
Teraz Gosia spacerowała z Łukaszem. Tan nagle ujął jej dłoń w swoje i spojrzał jej w oczy. Powiedział:
- Słuchaj Gosiu. Niedługo w szkole jest bal gimnazjalny. Każdy może przyjść na niego z osobą towarzyszącą. I czy ty... Chciałabyś mi towarzyszyć?
- Oczywiście! - odpowiedziała Gosia bez chwili wahania. - Cieszę się, że mnie zaprosiłeś - dodała i uśmiechnęła się.
- A kogo innego niby miałbym zaprosić? - również się uśmiechnął. Pocałował ją delikatnie w usta. Widać było, że są razem szczęśliwi.
Nagle słońce zaszło za chmury i zaczął kropić drobny deszczyk. Gosi zrobiło się zimno.
- Skoczę tylko na sekundkę do domu po bluzę. Pójdziesz ze mną? Moja mama bardzo cię lubi. Co ty na to? - zapytała i zatrzepotała rzęsami, aby zrobić słodką minkę.
- Jasne, pójdę! - powiedział i zaśmiał się.
Kiedy oboje byli już pod mieszkaniem Gosi, usłyszeli krzyki. Wyraźnie było słychać, że jej mama kłóci się z jakimś facetem.
- Nie bój się, wejdę z tobą - powiedział Łukasz.
Weszli do mieszkania. Prawie jednocześnie ze swojego pokoju wyszła Ola ze słuchawkami w rękach.
- Słuchałam głośno muzyki, nie słyszałam niczego innego - tłumaczyła się.
Cała trójka weszła do salonu. Tam zobaczyli mamę dziewczyn i jakiegoś faceta. Wyglądał na kilka lat starszego od pani Kingi. Miał ciemne włosy , podobne do koloru Gosi i brązowe oczy zupełnie jak ona. W pokoju zapadła cisza. Mama postanowiła coś powiedzieć:
- To jest Marek... On jest... On jest - nie dała rady.
- Olu, to ja, twój tata - dokończył, a Ola zrobiła wielkie oczy. - Opuściłem ciebie i mamę, kiedy byłaś jeszcze mała. Teraz wiem, że to był błąd. Nigdy nie udało mi się znaleźć kogoś takiego jak twoja mama. Niedawno wygrałem z chorobą. Miałem raka. Od czasu mojej operacji starałem się was odnaleźć. I teraz udało mi się - powiedział. - Ale ty wyrosłaś i wyładniałaś - dodał z dumą. - A to są pewnie twoi przyjaciele, tak? 0 skierował wzrok na Gosię i Łukasza,
- To jest Gosia, twoja druga córka - powiedziała pani Kinga, usiadła na kanapę i ukryła twarz w dłoniach.
- Druga córka?! Przecież to niemożliwe! Nic nie wiedziałem...
- Co?! Przecież mówiłaś nam, że tata odszedł zaraz po moich narodzinach! - krzyknęła Gosia.
- Nigdy mu o tobie nie powiedziałam... - odparła cicho zawstydzona mama sióstr.
- Czyli przez całe życie nas okłamywałaś? - Ola nie mogła już tego wytrzymać. - Nigdy nie powiedziałaś mu o Gosi? Dlaczego? Może wtedy by z nami został! Nie daję rady! - krzyknęła i wyszła z mieszkania.
Po twarzy Gosi zaczęły spływać pierwsze łzy. Marek próbował ją przytulić.
- Córeczko, proszę cię, nie płacz. Wszystko będzie dobrze...
- Niech mnie pan zostawi! - krzyknęła Gosia i odepchnęła go od siebie. - Nie znam pana i nie chcę znać. Gdyby pan naprawdę był moim ojcem, nie zostawiłby nas pan. Pan chyba nie wie, jak to jest wychowywać się bez ojca! Przez piętnaście lat przyzwyczaiłam się do faktu, że tata nas n ie kochał i zostawił nas. Teraz jest już za późno by cokolwiek naprawiać! - Gosia na dobre się rozpłakała i jak Ola wybiegła z mieszkania. Łukasz pobiegł zaraz za nią. Dogonił ją, kiedy ta była już kilka bloków dalej. Złapał ją za rękę, odwrócił twarzą do siebie i mocno ją objął. Gosia położyła głowę na jego ramieniu wciąż płacząc. Chłopak gładził ją ją po głowie. Nie zwracali uwagi na deszcz, który padał coraz mocniej i mocniej.
- Nie płacz, proszę cię, nie płacz... - powtarzał co chwilę jej chłopak. - Spójrz na mnie - powiedział, a Gosia podniosła do góry głowę i popatrzyła nie niego swoimi dużymi zapłakanymi oczami. - Cała przemokniesz... Chodźmy do mnie - zaproponował, a dziewczyna pokiwała głową na znak zgody.
Chłopak zdjął swoją bluzę i dał ją Gosi. Okrył nią dziewczynę, a później objął ramieniem. Oboje poszli w stronę domu Łukasza.
Mama dziewczyn, Kinga, miała kiedyś podobne plany, jakie ma teraz Ola. Miała ukończyć liceum i pójść na studia, a potem znaleźć pracę, dobrze zarabiać i już o nic się nie martwić. Szkołę udało jej się skończyć, ale na studia nie poszła od razu po wakacjach. Zaszła w ciążę ze swoim chłopakiem Markiem. Pani Kinga była zrozpaczona. Myślała nawet o usunięciu dziecka lub urodzeniu go i oddaniu do domu dziecka albo rodziny zastępczej. Na szczęście jej mamie, pani Stefanii ( babci obu dziewczynek ) udało się przekonać córkę do zmiany decyzji. Pani Kinga urodziła, jak się później okazało śliczną dziewczynkę, której młodzi rodzice dali na imię Ola. Jednak nastoletnia matka nie chciała rezygnować ze swoich marzeń. Małą Olą opiekowała się przez cały czas babcia, a Kinga poszła na studia. Razem z Markiem postanowili, że dalej będą razem i kiedyś stworzą dom dla swojej córeczki. Byli ze sobą przez kolejnych kilka lat. Pani Kinga dowiedziała się, że ponownie zaszła w ciążę. Jednak kiedy chciała przekazać ( tym razem ) wesołą nowinę Markowi, ten powiedział, że odchodzi, bo poznał kogoś innego. Kinga była załamana i nie powiedziała mu, że chłopak ponownie zostanie ojcem. On odszedł, a ona została sama. Nie kontaktował się z nimi aż do pewnego czerwcowego dnia...
Gosia spacerowała sobie z Łukaszem po osiedlu. W jej życiu wiele nie zmieniło się od kwietnia - dalej chodziła na tańce, dobrze się uczyła i spotykała się z chłopakiem. Jedynie Aneta ciągle uprzykrzała jej życie. Dziewczyna rozpuszczała plotki na temat Gosi. Anie jedna nie miała w sobie choć ziarnka prawdy. Mówiła, że Gosia płaci Łukaszowi za to, żeby z nią chodził, bo z taką ofiarą losu nikt nie chciałby być. Opowiadała, że dziewczyna przespała się z Łukaszem, bo inaczej nawet by na nią nie spojrzał, itd. Gosi czasami ciężko było słuchać tych kłamstw, ale znajomi podtrzymywali ją na duchu. Oni wiedzieli, jak było naprawdę i to oni zawsze poprawiali jej humor.
Teraz Gosia spacerowała z Łukaszem. Tan nagle ujął jej dłoń w swoje i spojrzał jej w oczy. Powiedział:
- Słuchaj Gosiu. Niedługo w szkole jest bal gimnazjalny. Każdy może przyjść na niego z osobą towarzyszącą. I czy ty... Chciałabyś mi towarzyszyć?
- Oczywiście! - odpowiedziała Gosia bez chwili wahania. - Cieszę się, że mnie zaprosiłeś - dodała i uśmiechnęła się.
- A kogo innego niby miałbym zaprosić? - również się uśmiechnął. Pocałował ją delikatnie w usta. Widać było, że są razem szczęśliwi.
Nagle słońce zaszło za chmury i zaczął kropić drobny deszczyk. Gosi zrobiło się zimno.
- Skoczę tylko na sekundkę do domu po bluzę. Pójdziesz ze mną? Moja mama bardzo cię lubi. Co ty na to? - zapytała i zatrzepotała rzęsami, aby zrobić słodką minkę.
- Jasne, pójdę! - powiedział i zaśmiał się.
Kiedy oboje byli już pod mieszkaniem Gosi, usłyszeli krzyki. Wyraźnie było słychać, że jej mama kłóci się z jakimś facetem.
- Nie bój się, wejdę z tobą - powiedział Łukasz.
Weszli do mieszkania. Prawie jednocześnie ze swojego pokoju wyszła Ola ze słuchawkami w rękach.
- Słuchałam głośno muzyki, nie słyszałam niczego innego - tłumaczyła się.
Cała trójka weszła do salonu. Tam zobaczyli mamę dziewczyn i jakiegoś faceta. Wyglądał na kilka lat starszego od pani Kingi. Miał ciemne włosy , podobne do koloru Gosi i brązowe oczy zupełnie jak ona. W pokoju zapadła cisza. Mama postanowiła coś powiedzieć:
- To jest Marek... On jest... On jest - nie dała rady.
- Olu, to ja, twój tata - dokończył, a Ola zrobiła wielkie oczy. - Opuściłem ciebie i mamę, kiedy byłaś jeszcze mała. Teraz wiem, że to był błąd. Nigdy nie udało mi się znaleźć kogoś takiego jak twoja mama. Niedawno wygrałem z chorobą. Miałem raka. Od czasu mojej operacji starałem się was odnaleźć. I teraz udało mi się - powiedział. - Ale ty wyrosłaś i wyładniałaś - dodał z dumą. - A to są pewnie twoi przyjaciele, tak? 0 skierował wzrok na Gosię i Łukasza,
- To jest Gosia, twoja druga córka - powiedziała pani Kinga, usiadła na kanapę i ukryła twarz w dłoniach.
- Druga córka?! Przecież to niemożliwe! Nic nie wiedziałem...
- Co?! Przecież mówiłaś nam, że tata odszedł zaraz po moich narodzinach! - krzyknęła Gosia.
- Nigdy mu o tobie nie powiedziałam... - odparła cicho zawstydzona mama sióstr.
- Czyli przez całe życie nas okłamywałaś? - Ola nie mogła już tego wytrzymać. - Nigdy nie powiedziałaś mu o Gosi? Dlaczego? Może wtedy by z nami został! Nie daję rady! - krzyknęła i wyszła z mieszkania.
Po twarzy Gosi zaczęły spływać pierwsze łzy. Marek próbował ją przytulić.
- Córeczko, proszę cię, nie płacz. Wszystko będzie dobrze...
- Niech mnie pan zostawi! - krzyknęła Gosia i odepchnęła go od siebie. - Nie znam pana i nie chcę znać. Gdyby pan naprawdę był moim ojcem, nie zostawiłby nas pan. Pan chyba nie wie, jak to jest wychowywać się bez ojca! Przez piętnaście lat przyzwyczaiłam się do faktu, że tata nas n ie kochał i zostawił nas. Teraz jest już za późno by cokolwiek naprawiać! - Gosia na dobre się rozpłakała i jak Ola wybiegła z mieszkania. Łukasz pobiegł zaraz za nią. Dogonił ją, kiedy ta była już kilka bloków dalej. Złapał ją za rękę, odwrócił twarzą do siebie i mocno ją objął. Gosia położyła głowę na jego ramieniu wciąż płacząc. Chłopak gładził ją ją po głowie. Nie zwracali uwagi na deszcz, który padał coraz mocniej i mocniej.
- Nie płacz, proszę cię, nie płacz... - powtarzał co chwilę jej chłopak. - Spójrz na mnie - powiedział, a Gosia podniosła do góry głowę i popatrzyła nie niego swoimi dużymi zapłakanymi oczami. - Cała przemokniesz... Chodźmy do mnie - zaproponował, a dziewczyna pokiwała głową na znak zgody.
Chłopak zdjął swoją bluzę i dał ją Gosi. Okrył nią dziewczynę, a później objął ramieniem. Oboje poszli w stronę domu Łukasza.
Boszzzz jakie fajne :D czekam na kolejny !!! :)
OdpowiedzUsuńwow, nie mówiłaś mi, że takie coś się zdarzy. Ale mogłaś mnie jakoś przygotować :D
OdpowiedzUsuńświetny rozdział <3
czekam na kolejny
Hwaiting ! ;*
tak samo jak ty mogłaś mnie przygotować na śmierć Amy! xd ten wątek wymyśliłam jeszcze nad morzem, pewnie zapomniałam powiedzieć...
Usuń<333
OdpowiedzUsuń[przepraszam, że późno czytam, ale komputer zepsułam ]
Strasznie mi się podoba <33 Co ten facio myśli ? Że przyjedzie po 15 latach i będzie wszystko ok ? Niech się wypcha... ~!
Czekam na c.d. !